20 lutego 2005

Klatka i jej wykorzystanie

Jednym z obszarów bdsm jest coś, co funkcjonuje pod hasłem ‘kobiety w klatkach’. W przeważającej większości jest to raczej kategoria wykorzystywana w celach fotograficznych. Dziś zapytam o coś innego, o stosunek do klatki jako narzędzia/ rekwizytu w relacjach dominacji i uległości. Osobiście przez dłuższy czas podchodziłam do klatki jako do czegoś hmmm mało użytecznego… No bo do czego można wykorzystać klatkę? Ale od czasu, kiedy poznałam klatkę od wewnątrz mam do niej trochę inny stosunek. Mianowicie stwierdzam, że jest dość wszechstronna.

Pierwsze najprostsze chyba zastosowanie to sam pobyt w klatce. I nie ma większego znaczenia w jakim celu. Może to być zadanie jako takie, może być kara, może być oczekiwanie… Taka sytuacja potęguje status Dominującego i uległej. Z jednej strony nie ma bezpośredniego ograniczenia swobody ruchu (jak w przypadku wszelkich więzów) z drugiej jednak działa bardzo ograniczająco w sferze psyche. Przebywanie przez dłuższy czas w takiej sytuacji, bez jakichkolwiek innych elementów, staje się spektaklem dla Dominującego (zwłaszcza, jeżeli dominacja psychiczna należy do jego ulubionych). Kolejny aspekt pozostający także w sferze psyche to dołożenie do opisanego układu warstwy słownej - monolog, dialog, komentarz (także ten… hmmm uznany za wulgarny), zapoznawaniu uległej z tym co nastąpi (albo nie) później. Pobyt w klatce jasno określony jako kara stanowi bardzo upokarzający element relacji. Zwłaszcza w połączeniu z brakiem zainteresowania ze strony Dominującego (nawet jeżeli jest to jedynie pozorne oglądanie telewizji).

Druga grupa zastosowań związana jest z wykorzystanie innych rekwizytów. I tak wystarczy pozbawić osobę w klatce zmysłu wzroku, a pobyt w tym ażurowym zamknięciu generuje odczucia zbliżone do klaustrofobii. Klatka znacznie ogranicza dostępność uległej przez co spektrum użycia innych rekwizytów oraz możliwości manipulacji ze strony Dominującego zmniejszają się. Ale zawsze znajdzie się coś czemu kraty nie stoją na przeszkodzie… ot choćby kilka kropli wosku (w przypadku małej klatki nie zalecane ze względu na możliwość urazów związanych z nagłym ruchem w reakcji na temperaturę np. głową). W dużej klatce zapewniającej swobodę ruchu – nie ma takiego zagrożenia. Przywiązywanie do elementów konstrukcyjnych klatki w zależności od materiału i sposobu wykonania – większość to raczej lekkie konstrukcje więc raczej nie polecam. Ale można zdecydowanie zmniejszyć komfort przebywającej w klatce osoby poprzez umieszczanie w niej drążków czy bambusowych kijków. W taki sposób, żeby uniemożliwiały zmianę pozycji. Przykładowo w pozycji na czworakach w takich punktach jak zgięcie kolan, pachy, kostki, plecy. Przypomina to trochę sztuczki XIX wiecznych magików z wbijaniem szabli w skrzynię z człowiekiem w środku. Zabawa zdecydowanie na długie zimowe wieczory niż szybkie sesje, bezpieczna i nieinwazyjna ale bardzo męcząca.

Trzecia grupa zastosowań odnosi się do sytuacji, w której w jednej klatce umieszcza się dwie osoby. Wszystkie opisane powyżej elementy można zastosować a dodatkowo odczucia są potęgowane przez reakcje tej drugiej osoby.

Zainteresowanych tematyką odsyłam do sklepu z artykułami dla zwierząt celem obejrzenia klatek wykorzystywanych do przewozu psów na wystawy. Duże, z ocynkowanego lub chromowanego drutu, składane (!). Reasumując: kobieta w klatce - ciekawe doświadczenie.

Brak komentarzy: