1 stycznia 2011

Florystka Cecelia Webber

W przypadku Cecelia Webber wybór motywów flor tycznych na temat swoich prac wydaje się bardziej niż oczywisty. Urodziła się dorastała w małym miasteczku położonym wśród lasów i pól. Nad typową dla rówieśników zabawę przedkładała lekturę i obserwację przyrody. Nie sposób pozostać obojętnym mając na co dzień możliwość obcowania z salamandrami – to zadziwiające zwierzęta i do dziś kojarzące się z czymś nieziemskim i tajemniczym. Ech… te ich płomieniste pomarańczowe znaki na skórze, zupełnie jak ślady po dotknięciu magicznej istoty.

Piękno żywych istot sprowokowało myślenie o pięknie ludzkiego ciała. Sprowokowało pytania o sens zawstydzenia, jakie wpisane jest w myślenie o ludzkiej nagości w kulturze cywilizacji zachodniej. W jej pojmowaniu świata piękno nagości i piękno przyrody przenikały się, uzupełniały, wzajemnie eksponowały.

W takim właśnie stanie duszy i umysłu powstał pierwszy człekokwiat – maksymalnie wierne odwzorowanie istniejącej rośliny ale zbudowanej z misternej układanki maleńkich obrazów ludzkiego ciała. Dobór póz, w których uwiecznione zostały modelki, dobór kolorów poszczególnych elementów stał się technicznym dopełnieniem. Kwintesencją idei było namalowanie kwiatów ludźmi.

Dla mnie obrazy te niezwykle inspirujące przez to, że przełamują stereotyp postrzegania świata. Patrząc na stworzone przez autorkę nowe gatunki powracam myślą do lat dzieciństwa kiedy małe fragmenty kolorowych szkiełek i lustra zamknięte w kartonowej tubie kalejdoskopu ot wiary przed moim umysłem wrota wyobraźni. Autorka podała mi właśnie taki kalejdoskop. Kolorowy drobiazg w jego wnętrzu jest bardziej obły, bardziej żywy ale równie tajemniczy i magiczny jak ten pierwszy.

Uczta dla oka i umysłu…

Brak komentarzy: