13 lutego 2007

Bliskie spotkanie

Dziś zupełnie bezwiednie pozwoliłam sobie na wodzenie wzrokiem za spinkami przy mankietach. Zostałam skarcona. Z uśmiechem przyłapana na gorącym uczynku. Stara baba a zaczerwieniłam się po czubki włosów. Czujność mi przysnęła. Ale to zapewne dlatego, że nie mam ostatnimi czasy kontaktu wzrokowego z tą męską biżuterią. Czułam jak narasta we mnie chęć dotknięcia ich. I to nawet nie były jakieś rewelacyjne spinki, które powaliłby mnie na kolana. PO PROSTU spinki. To, czego naprawdę mi brak to kontaktu z Młodym. Zdecydowanie dobrze robiło mi jego towarzystwo. Pomimo, tych wszystkich zarzutów, które miałam pod jego adresem, brakuje mi tego. Słownych gierek i półsłówków. Tak na co dzień, po prostu. Gdzieś między kawą a ksero. A spinki… no cóż, przypomniały mi właśnie jego.

Brak komentarzy: