12 lutego 2007

Refleksje

Jak to miło mieć znowu w zasięgu ręki zestaw ulubionych fotografów. Co prawda, dzięki uprzejmości Młodego odzyskałam zasoby, ale nie starczało czasu, żeby je wrzucić do podręcznego schowka. Na dłuższą metę odpalanie linków z płyty jest nieekonomiczne. W końcu jednak znalazłam spokojną chwilę, żeby je poprzenosić. Przy okazji zajrzałam do bardzo dawno nie odwiedzanych miejsc. W niektórych stwierdziłam tempo akcji jak w brazylijskich serialach – nic nie straciłam przez te trzy i pół miesiąca, innych nie mogłam poznać. To trochę tak, jakby wrócić z długiem podróży do domu, gdzie niby wszystko znajome, ale jakieś inne. Tyle jeszcze chciałabym zrobić, a tak mało czasu. Łapię się na tym, że mam coraz więcej pomysłów, coraz więcej marzeń. Czy ja nigdy nie dorosnę? A może właśnie tak wygląda dorosłość. Niesamowita ekspansja osobowości, wzrost poziomu kreatywności i odwagi, a na dodatek większy dystans – do siebie i do innych. Jeśli tak to ciekawe co będzie dalej.

Brak komentarzy: