24 lipca 2015

Upiorny nieurlop

Do dupy z takim urlopem. Do dupy po stokroć. Ani to wypoczynek, ani atrakcje, ani nurkowanie. Eksploduję. Jeszcze dzień, dwa i eksploduję. Najgłupszy z pomysłów na jakie się zgodziłam. To chore, zaczynam liczyć dni do powrotu. Jutro z samego rana zabieram dupę w troki i jadę na łódź. I prawdę powiedziawszy mam serdecznie w poważaniu co na to reszta. Nie zniosę dłużej ani jednego dnia marazmu, rozwleczonego do trzynastej wstawania i kiszenia się we wspólnym sosie. Nie zniosę wrzasku dzieci w sąsiednim mieszkaniu. Nie zniosę ciągłego gapienia się w kolejny odcinek serialu i braku przestrzeni choćby na lekturę. Szlag mnie trafi jak tak dalej pójdzie. I odpocząć to będę mogła chyba dopiero wtedy, kiedy wrócę ponownie nad Adriatyk. Odpocząć pomimo, że wówczas będę bardzo zajęta i fizycznie przeczołgana jak jeszcze nigdy w życiu. Ale to dopiero... we wrześniu.


Brak komentarzy: