24 grudnia 2006

Druga czyli niech żyją trójkąty

Chyba mam coś na kształt uzależnienia. Uzależnienia od drugiej kobiety w domu. Dla niektórych to przejaw mojego masochizmu, dla innych choroby psychicznej, a dla mnie czysta przyjemność. Po prostu lubię zapach innej kobiety i świadomość jej fizycznego istnienia. Lubię nocne o niej rozmowy. Tym bardziej, kiedy potrafi być nie tylko kochanką Męża Pana, ale także – a może przede wszystkim – jego suką. Sprawia mi przyjemność bycia częścią takiego właśnie układu. Uczestnicząc lub tylko obserwując, albo usuwając się w cień. Jestem chyba organicznie przystosowana do trójkąta. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy tak dużo czasu i energii poświęcam pracy. Czuję się bardziej kompletna świadomością istnienia dopełnienia idealnego. Małżeństwo dwojga osób to nie jest optymalna kombinacja. W końcu we wrzechświecie, w numerologi, ba nawet w jedynej słusznej w tym kraju religii trójka jest liczbą magiczną. Dlaczego więc ograniczać się? W imię czego? Tradycjonalistom mówię - nie. I co mi zrobią?

===========

snack www.mnietoniepodnieca.blog.onet.pl2007-01-10 00:19:38 212.76.37.160
no i całe szczęście, że są również takie kobiety :)

Brak komentarzy: