9 grudnia 2006

Trzynaście godzin

Trzynaście godzin snu, czas, który pozwolił mi na odzyskanie sił. Czas nieprzeniknionego odpoczynku, którego nie są w stanie zakłócić żadne dźwięki z realnego świata. Czas, kiedy przez głowę przelatują sny. Czas, kiedy staję się sobą. Niespieszne budzenia i powracanie do realnego świata z miejsca, w którym byłam.Nie pamiętam, kiedy pracowałam z takim zaangażowaniem a praca poza zmęczeniem przynosiła satysfakcję. Zmęczona i zadowolona – tak chyba najlepiej określić mój stan.

Brak komentarzy: