28 marca 2007

Glock 17


Pistolet za mną chodzi. Straszliwie skrada się w zakamarku umysłu. Łapię się na tym, że nie potrafię powstrzymać wzroku spełzającego na kaburę. Po prostu leci mi tam odruchowo. Ale nie odpływa płynnie, jak to miało dotychczas miejsce. Nie. Pozostaje tam uparcie czekając z nadzieją, że może jednak poła marynarki się odchyli, że może skraj bluzy uniesie się do góry i odsłoni choć fragment. I mimo, że wiem, że nie wolno mi oczekiwać niczego więcej poza króciutkim kontaktem wzrokowym, mimo, że właściciel tego Przedmiotu Pożądania także o tym wie nie potrafię sobie odmówić tej chwilowej przyjemności. Jedna chwila wystarcza, żeby przyspieszyć skurcze serducha. Jeden rzut oka wywołuje gwałtowne przełykanie śliny. Wiem, że wystarczyłoby poprosić i usłyszałabym ten podniecający szczęk rozładowywanej broni, i mogłabym wziąć go w ręce. Nie wiem tylko jednego – co byłoby później… Czasami lepiej trzymać demony na smyczy. A przecież już niedługo będą wolne…

Brak komentarzy: