28 marca 2007

Wstrząśnięte nie zmieszane

Słuchałam dni temu kilka samochodowego radyjka. I za nic nie chciała mi zapasować muzyka i słowa. Bo słowa niby znane były, oczywiste, ale zgrzytały z muzyką. Dłuższy czas trwało zanim to potrafiłam słuchać tej mieszanki. Kaczmarski w rytmach regge. Szatański pomysł. Zwłaszcza jeśli się człowiek wychował na oryginalnym wykonaniu, ewentualnie jego gitarowo-ogniskowych mutacjach. A tu proszę państwa Sen Katarzyny zamiast ostrego rytmu miękko kołysany. Na dłuższą metę wersja nie do wytrzymania, ale kilka kawałków wysłuchałam jako ciekawostkę. Ciekawe, że nowe aranżacje starych piosenek zazwyczaj nie zmieniają im diametralnie brzmienia (nie licząc mixów). A tu zderzenie tak różnych kultur. Umysł nie bardzo mógł sobie poradzić czy koncentrować się na dźwięku czy na słowach. Trochę tak jak w czasie czytanie nazw kolorów zapisanych czcionką o bardzie innej niż opisywana. Mózgownica głupieje bo bodźce wzrokowe są sprzeczne z tymi wynikającymi z tekstu. Takie bondowskie Martini z tego wychodzi – wstrząśnięcie ale nie zmieszanie. Ciekawe doznanie.

Brak komentarzy: