15 marca 2007

Samotność

Czasami, jak dziś odczuwam samotność. Taką najbardziej zwyczajną ze wszystkich. Pusty budynek, ciemność dookoła. I tylko światło w pokoju, w którym siedzę. Czasami potrzebuję miejsca dla siebie, a czasami potrzeba mi towarzystwa. I kiedy nie potrafię już dłużej wpatrywać się w cyferki mam ochotę krzyczeć. Nie krzyczałam już dawno. Ale jeszcze będę krzyczeć. Osiągam stan zmęczenia, którego nie potrafię przegnać paroma godzinami snu i wanną. Ale samotność potrafi mieć też inne oblicze. Ważą się losy wielu rzeczy. Nie chcę znowu czuć tej samotności za biurkiem. Nie chce zmuszać się, żeby wstać z łóżka. Niepewność i czekanie. Jak patrzenie na szalkę wagi, w którą stronę się przechyli. Mogę tylko kibicować. Zadeklarowałam swój udział, ale nie wiem czy to wystarczy. To jak znaleźć swój kawałek świata i za chwilę móc go stracić. Siła. Potrzebuję jej, żeby ją ofiarować. Siła, której po prostu fizycznie mi brakuje.Dlatego jeszcze tu siedzę. W biurze. Chcę wierzyć, że się uda.

Brak komentarzy: