30 stycznia 2008

Mała czarna

Jedną z tych rzeczy, których nie lubię jest sytuacja, w której mężczyzna pokazuje mi swoją kobietę ale nie pozwala jej dotknąć. Może nawet nie to, że jawnie zabrania, ale z racji łączących nas relacji jest to niepisana zasada. I nie ma znaczenia czy jest to żona czy kochanka, ktorej obraz znam tylko ze zdjęcia. Czy asystentka, która torturuje mnie swoją obecnością na wyciągnięcie ręki. A wszystkie one to filigranowe brunetki, które gotują we nie krew. Czasami trudno mi się powstrzymać, żeby nie przeprowadzić z mężczyznami męskiej rozmowy. Przecież nie zjem tych kobiet, chciałabym je tylko posmakować, pododtykać, popieścić. Niby mężczyźni wolą blondynki, ale brunetek pilnują jak oka w głowie ;). Małą czarną poproszę lekko posypaną cynamonem.

Brak komentarzy: