26 maja 2008

Pod górkę ;)

Górski temat – przypomniany w rozmowie. Odżyły dziwne wspomnienia i zdarzenia. Wschód słońca na Śnieżce, spacerek po Chochołowskiej o piątej rano czy wreszcie zjazd na lawinie z Zawratu. Jakieś zdjęcia pod Ornakiem, jakieś zapiski, osoby i myśli. Nie brakowało mi tego przez lata, przez dwadzieścia lat a teraz zatęskniłam. Do ciężkiego śpiwora (te dzisiejsze mieszczą się w kieszeni niemal), do plecaka ze stelażem (ktoś to jeszcze pamięta – szczyt marzeń to był swego czasu), do pionierek, które służyły przez lata. Do czasów, kiedy na szlaku przez parę godzin można było nie spotkać żywej duszy. Do schroniskowej atmosfery. To wszystko miało swój urok, czy ma go jeszcze dziś? Nie wiem. W planach na 1989 miałam zapisane – zobaczyć wschód słońca na Rysach – nie zrealizowane do dziś. I raczej takie już pozostanie. Taka własna rysa na Rysach.
Swoją drogą zawsze bardziej mnie pociągały wschody słońca niż kiczowate w wyrazie zachody (zwłaszcza te na plaży z zarysem palm).

Brak komentarzy: