17 maja 2007

MSRy teoretyczne

W innym czasie, w innym życiu. Może właśnie przy okazji specyficznego ustawienia planet. Cały weekend na nogach i najwyższych obrotach. W piątek afera, z którą trzeba było stanąć twarzą w twarz, zaraz potem szkoła. W sobotę od rana w szkole, egzamin w cholernej saunie, wieczorne spotkanie towarzyskie i na deser w niedzielę szkoła. Pracę zaliczeniową skończyłam po drugiej w nocy więc nie pospałam sobie. Ziewająco się czuję. Ale to nic, dam radę – nie pierwszy i nie ostatni raz. Faktem jest, że nawał i zawał mam aktualnie na wszystkich frontach życiowych ale to przecież nie może trwać wiecznie. Zarządzam asertywnie ‘nie’ od jutra bo tylko tym sposobem uda mi się poskładać czas do jednego worka. Temu, kto wymyślił MSRy jako przedmiot (w oderwaniu od realiów biznesowych) należy się sążnisty kopniak w tyłek. Nie mam siły przykłady pisane przez teoretyków są o kant dupy potłuc. Dla przykładu stwierdzenie ‘przychody wzrosną o dwieście w kolejnych latach z roku’ nie oznacza, że w wzrosną one o dwieście w pierwszym i o kolejne dwieście w następnym. Oznacza, że wzrosną jednorazowo o dwieście wyłącznie w pierwszym roku. Tyle tylko, że trzeba się dopytać co autor miał na myśli bo inaczej można rozwiązać zupełnie inne zadanie. Nie ma to jak robienie takich rzeczy na żywym organizmie. Nawet w tak przyziemnych sprawach jak MSRy najlepsze scenariusze pisze samo życie.

Brak komentarzy: