31 maja 2007

Stan wskazujący na...

Wczorajszy dzień się nie skończył przeciągnął się na dziś. Owszem było coś na kształt ciszy nocnej (bo udało mi się zasnąć zanim nadleciały helikoptery) ale poranek był dziwnie nie do zniesienia. Dość powiedzieć, że udało się unieść powiekę. Ba, nawet udało się przyjąć pozycję wertykalną. I na tym kończy się optymistyczna opowieść. Co prawda nie stwierdziłam bólu głowy, ale za to błędnik odmówił współpracy. Analiza stanu psychomotoryki nasunęła jeden jedyny możliwy wniosek. Nie miałam kaca. A tak naprawdę to JESZCZE nie miałam kaca albowiem organizm odmówił współpracy w zakresie rozkładania zalegającego w nim alkoholu i także zarządził cisze nocną. Krótko mówiąc obudziłam się ciągle jeszcze w stanie wskazującym na spożycie. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, mnie zdarzył się teraz. Szczęściem jest, że nie musiał prowadzić samochodu dzisiejszego ranka powierzając tę fascynującą czynność taksówkarzowi. Zahaczając po drodze o sklep celem uzupełnienia wody w organizmie. Nie wiem na jak długo ale na jakiś czas wystarczy mi degustacji produktów destylacji fermentacji alkoholowej.

Nie mniej jednak świętowanie we wnętrzu okrętu i atmosferze karaibskich piratów w Galeonie było bardzo przyjemne. Miejsce z niesamowitym klimatem , gdzie człowiek zatraca poczucie rzeczywistości a niestabilny obraz w oku zawsze może przypisać temu, że ‘mocno buja’. Rewelacyjne wnęrze a na dodatek całkiem użyteczne klimatycznie mogłoby być.

Brak komentarzy: