25 czerwca 2009

Kocham latex

Samo przywdziewanie drugiej skóry najczęściej wymaga pomocnej dłoni. Więc z jednej strony nagość partnera (płcią dowolna), z drugiej nieograniczony dotyk. Tak, tak ubieranie w kombik to w dużym skrócie rozgrzewanie lateksu temperaturą ciała i tarciem, można powiedzieć, że to nie ubieranie się w kombik, ale rozgłaskiwanie go na skórze. Kiedy się naciąga nogawki idąc w górę, w kierunku krocza to z każdym centymetrem rośnie chęć dotknięcia punktu zero. Przez ubieranego i przez ubierającego. Tak, to drażnienie może trwać i trwać a podniecenie sobie rośnie. Kiedy przechodzi się do górnej części kombika dochodzi do tego wrażenie pewnej kompaktowości. Świat zewnętrzny staje się bliższy i dalszy zarazem. Izolacja ale i nieprawdopodobne wręcz odczuwanie. A to przecież nie koniec. Teraz czas na suwak i rozprowadzenie zmarszczek. Każde najdrobniejsze zagniecenie lateksu trzeba wygładzić, każdy pęcherzyk powietrza wycisnąć z pod drugiej skóry. Niekończące się głaskanie. Ciało pod lateksem zaczyna się delikatnie pocić i między kombikiem a ciałem powstaje warstwa wilgoci zmieszanej z silikonem. Przeciąganie dłonią po zagumowanym ciele jest jak podróż poduszkowcem – nie ma ograniczeń. Wystarczy mocniej przycisnąć palce lub dłoń żeby przenieść wrażenia dotykowe w głąb ciała. Używanie paznokci (oczywiście opiłowanych!) przynosi dreszcze rozchodzące się po ciele. I po umyśle. Bo wówczas już mózg staje się tak czuły na dotyk jak jeszcze nigdy wcześniej. Czuję jak pulsuje, jak wije się niczym kociak, żeby zostać pogłaskanym. Nie spsoć określić, gdzie kończy się skóra a gdzie zaczyna wnętrze. Wszystko zlewa się w jednolitą masę wyczuloną na dotyk i przenoszącą impulsy nerwowe. Ubieranie może być zarówno finałem jak i grą wstępną, wszystko zależy od planów i zasobów czasu J.

W przypadki latexu sprawdza się powiedzenie o tym, że na początku każdy próbuje sam, potem eksperymentuje się we dwoje ale i tak najfajniej jest w grupie. Podpisuję się pod tym wszystkimi paluchami w rękawiczkach oczywiście. Podstawa jest cel jaki się chce osiągnąć i jasno określone zasady. To sytuacja symbiotyczna, w której zarówno głaszczący jak i głaskany czerpią przyjemność z tego "procederu". Taka aktywność to coś, co przywodzi na myśl określenie sex tantryczny – tu budowanie napięcia seksualnego i jego rozładowywanie bez penetracji. Jeżeli dodać do tego warunki, w których zazwyczaj człowiek nie oddaje się tego typu praktykom czyli więcej niż jedna para rąk, dotyk z kategorii ocierania się dowolna częścią ciała, akcept dotyku w miejscach bardzo zbliżonych do intymnych czy wreszcie miejsce publiczne (czytaj postronni, niedotykający obserwatorzy) jest recepta na orgazm na stojaka. Mieszanka wybuchowa ekshibicjonizmu i hedonizmu. To, co najważniejsze nie jest warunkiem koniecznym finał w postaci ogólnej orgii. Tego rodzaju dostarczanie przyjemności może być zrealizowane przez osoby nie utrzymujące ze sobą stosunków seksualnych wystarczy na przykład grupa dobrych znajomych gumolubów. Najważniejsze, że nie ma tu rozczarowania bo dokładnie wiadomo jakie są oczekiwania. Oczywiście nie można wykluczyć, że tu i ówdzie coś zaiskrzy i zostanie skonsumowane ale lak już się dzieje między homo sapiens – jesteśmy tylko ludźmi.

A skoro już docieramy do aktywności seksualnej to można i z niej uczynić element seksualnej układanki, ale tu jednak będę obcować za mniejszym gronem. Powiem szczerze, że delikatne uchylenie rąbka tajemnicy przez rozsunięcie suwaka w kroku potrafi nieźle podkręcić atmosferę. Nawet najbardziej zwyczajna palcówka połączona z głaskalnością wywraca świadomość na lewą stronę. Choć nie ukrywam, że model kombik plus maska ewidentnie nadaje się do MMK. Jest wprost stworzony do tego rodzaju aktywności z ekspozycją dwóch podstawowych naturalnych otworów ciała. Tym razem jednak skończyło się na fiście, a to oznacza, że nie tylko nie sposób odzieli świadomości od całej reszty ale nie sposób oddzielić wnętrza od zewnętrza. Stymulacja doskonała. Jeszcze raz! Ja chcę jeszcze raz!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wyciagnąłem zawleczkę z granatu?...
Pozdrowienia
Dotykalski :-)