22 maja 2005

Pony play - trochę inne BDSM

Najczęściej występujące skojarzenie na hasło BDSM to pejcz, chłosta, kajdanki, klamerki i tym podobne. I najczęściej tak właśnie jest. Ale jest całą gama zachowań nazywanych 'role play' a wśród nich najbardziej chyba identyfikowalną jest pony play. W tym przypadku osoba uległa zostaje sprowadzona (za swoją zgodą!) do roli zwierzęcia. Osoba uległa wyzbywa się w tym wypadku niektórych praw człowieka, jak choćby prawa głosu (mowy), zresztą trudno jest polemizować z kimkolwiek mając wędzidło w ustach. Jednocześnie osoba dominująca przyjmuje rolę trenera. O ile klasyczny BDSM zazwyczaj ma w sobie elementy seksualne lub też jednoznacznie z aktami seksualnymi związany, o tyle w pony play nacisk położony jest na trening.

W Polsce pony play nie należy do często uprawianych, ale w Wielkiej Brytanii jego popularność jest bardzo duża. Co ciekawe zazwyczaj nie jest to zabawa dla dwojga, standardem jest posiadanie własnej stajni. Dominujących określa się mianem Trainer, Owner, Misstress. Osoba taka trenuje i układa konika lub klacz (ponyboy/ ponygirl), wydaje polecenia i uczy, jednocześnie zapewnia niezbędna opiekę i warunki do treningu. Tak, właśnie treningu. Bo pony play to nie jest zabawa na dwugodzinną sesję. Trening obejmuje zarówno dietę, jak i trening kondycyjny i koordynacyjny, naukę chodów i ujeżdżenia. Niewątpliwie wymaga od uległych doskonałej kondycji fizycznej. Dodatkowym elementem pony play jest ubiór i akcesoria dodatkowe pozwalające na zabawę w pełnym wymiarze. Różnego rodzaju wózki, bryczki, dwukółki dla uległych występujących w zaprzęgu. Siodła dla uległych wcielających się wierzchowce ( zarówno w wersji dwunożnej jak i czteronożnej). Akcesoria te to osobna gałąź przemysłu.

Dużą popularnością cieszą się pokazy ułożenia, ujeżdżenia, zawody... Nie jest to więc zabawa z zaciszu własnej sypialni, ale zgoda na wystawienie na widok publiczny. Nurbika_pony współwłaścicielka polskiej strony o pony play ujęła to w następujących słowach "Ponyplay jest idealnym przykładem, który udowadnia na jak wiele osoby uległe pozwalają swoim partnerom, jak bardzo są im posłuszne, ale przede wszystkim jak bardzo im ufają" i nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Osobiście nie jestem fanką tej techniki w BDSM. Patrząc na pełne gracji kobiece ruchy, na dopracowane w szczegółach ubiory i uprzęże, na pióra we włosach, wysypane piaskiem ujeżdżalnie do treningu miewam skojarzenia z areną cyrkową. Nie mniej jednak chętnie porozmawiałabym z kimś, kto doświadczył tego na własnej skórze. Na razie jednak musi mi wystarczyć - kostka brązowego cukru w ustach. Zainteresowanym tematem polecam garść informacji bardziej szczegółowych na stronie nurbiki i na wykładzie, galerię oraz stronę jednego z brytyjskich klubów

Brak komentarzy: