8 sierpnia 2005

Puzzle z marzeń

Wczoraj światełko znów zamigotało w aksamicie nocy. Niewielkie, drgające, nikłe… Ale zawsze. Zamigotało dla mnie. Ucieszyłam się jak dziecko, jak dziecko... I chociaż staram się nie myśleć jeszcze o tym, co się może wydarzyć, nie planować to jednak gdzieś w środku przybiegają do mnie ciepłe myśli, wspomnienia. Nie chcę skakać z radości pod sufit, tyle jeszcze może się wydarzyć, nie chcę płakać, jeśli… Nawet nie chcę myśleć o tym, że może się nie udać.Zamykam oczy i próbuję przywołać obrazy, które znam. Przypływają do mnie tłumnie. Ale są wśród nich i takie, których nie znam. Ze szczątków słów, z fragmentów zdań, jak z puzzli układam nowe obrazy. Ale wiem, że to tylko moja wybujała wyobraźnia. I chociaż nie bardzo mogę się skupić na codzienności – staram się. Nie mogę żyć wspomnieniami, ale… mogę żyć … marzeniami. A marzenia się spełniają! Wiem o tym. Chcieć to móc! A ja chcę, tak bardzo chcę… I przyjdą dni strachu i niepewności, i będę skreślać w kalendarzu każdy dzień, który mijając przybliży mnie do spełnienia. I będę czekać. Tak bardzo czekać, aż słowo stanie się ciałem. Moim ciałem.

Brak komentarzy: