8 sierpnia 2006

Bąbelki inaczej

Orgazm zupełnie nie na miejscu i całkowicie nie zaplanowany stał się moim udziałem. I do tego w miejscu jak najbardziej publicznym. Przegoniłam Młodą przez kilka basenów ale potem zgodnie z umową musiała swoje odbębnić w ciepłym, płytkim grajdołku. Jedyne co dobre, że wzdłuż jednej ze ścian niecki rekreacyjnej jest połączenie zalanej wodą ławeczki z jakuzi. W przeciwieństwie do klasycznych mini dołków z bąbelkami, gdzie wszyscy się obijają nogami siedząc dookoła tu jest bąbelkowanie liniowe. Przy tak małym obłożeniu jakie było na basenie można było się wygodnie rozciągnąć i pobulkać się od stóp do głów (co skrupulatnie uczyniłam). I właśnie podczas takiego leżakowania i baczenia na Młodą szalejącą z maska na płyciźnie stwierdziłam duży stopień dekoncentracji i jakiegoś takiego rozleniwienia. Zmusiłam moje szare komórki do przeanalizowania reakcji na bodźce a następnie samych bodźców i okazało się, że wszystkiemu winne są bąbelki. Dla pewności zsunęłam jedną nogę na dno basenu drugą pozostawiając na ławeczce. I to było to! Bąbelki bombardujące krocze. Nieregularne, gwałtowne i całkiem silne. Nie sposób było nastawić się na konkretną bańkę powietrza – te wypływały w sobie tylko znanym porządku. Ale ile frajdy dawały. A obok niczego nie przeczuwający ludzie chlapali się w wodzie. Mniam. Niespodziewane. Nietypowe. Fajne. Może polubię nie tylko chłodną wodę basenu sportowego ale i zupowato-ciepłą nieckę rekreacyjną? Trzeba sprawdzić bo to może przypadek był, albo jednorazowa przyjemność.

Brak komentarzy: