30 sierpnia 2006

Pańskie oko konia tuczy

Za oknem płacze deszcz, próbuję przebrnąć przez urlopową korespondencję, ogarnąć to, co zastałam. A zadziało się niemało. Znów to idiotyczne uczucie, że gorzej być nie może, a przecież to dopiero czubek góry lodowej. Bo jak tu funkcjonować normalnie kiedy ludzie zapominają co mieli zrobić. Zapominając o czymś, co należy do ich obowiązków. Jeszcze tylko miesiąc, a potem Matka Karmiąca wróci do roboty i będzie musiało być lżej. Stwierdzam (i nikt mnie nie przekona, że może być inaczej), że faceci nie nadają się do pracy w księgowości. Jako analitycy proszę bardzo, kontrolerzy i dyrfini też, ale do normalnej, codziennej dłubanki księgowej się nie nadają i basta.No i po urlopie zostały już tylko wspomnienia. Na plus odnotować należy, że przez szesnaście dni miałam TYLKO dwa telefony służbowe.

Brak komentarzy: