11 listopada 2005

Dzień Podległości

Jakie to miłe, że moje osobiste święto jest świętem narodowym, że dzień wolny z tego tytułu ustanowiony jest. Zbieg okoliczności. Możliwe, ale może raczej przeznaczenie. W końcu ja nie wierzę w przypadki. Tak czy owak Dzień Niepodległości jest moim Dniem Podległości. Niestety z planowanych wstępnie obchodów takowego niewiele pewnie się ziści, ale może… nie tracę nadziei.

W ogóle listopad miesiącem rocznicowym jest. I chciałoby się uczcić je wszystkie. Bo to przecież oprócz Dnia Podległości , który wraz z Panem świętować bym chciała jest jeszcze rocznica Nocy z Panią, a zaraz potem rocznica Podwójnej Sesji. Taaak, sentymenty mnie dopadły znienacka. Ale jakoś próbuję odreagować stresy, których mam ostatnio po kokardy, staram się myśleć o tych kilku wolnych dniach, o małych przyjemnościach. O tym jak dobrze jest móc oddać siebie i poddać się woli ukochanego Pana. To tak bardzo kontrastuje z moją postawa, którą prezentuję na co dzień. Zawsze pozostaje duma z tego co robię, ale ta sucza duma jest taka inna, tak bardzo wewnętrzna i tak bardzo mi potrzebna do życia. To nie jest odreagowania, zakładanie maski - to mój drugi równoprawny byt, który domaga się swojego miejsca w życiu.

I to nie dziwi. Jest bowiem dla mnie cudownym przeżyciem czas, kiedy świat zamyka się dłoniach bawiącym się moim ciałem, w oczach, których wyraz mówi wszystko. Bardzo za tym tęsknię. Za emocjami uległości. Za łzami szczęścia i bólu. Za przekraczaniem własnych granic. Za rozkoszą, która tak inna jest od wszystkiego co zwykłe. Zatracam się w tym. Teraz kiedy tak bardzo mi tego brakuje, kiedy mam tego tak mało, niemal wcale, tęsknota jest tym większa. Pragnę znowu być tam, gdzie wynosi mnie rozkosz. Pragnę zasypiać ze zmęczenia, z krzykiem na ustach i łzami w oczach. Będzie trudno… wiem… to jak przejście na drugą stronę lustra. Przerażające ale pociągające. Podniecające…

Suuuuuuuczyć mi się chce! Suuuuuuuczyć!

Brak komentarzy: