13 listopada 2005

Kawał dobrej, nikomu nie potrzebnej roboty

Znajomy znajomego dzwoni z prośbą. Trzeba zrobić wykład z analizy finansowej. Trzeba nie trzeba, człowiek w potrzebie. Dostaję materiały. Oglądam. Mówię – da się zrobić. Czasu niewiele ledwie trzy dni, ale co tam, nie takie rzeczy się robiło w trzy dni. Jest jeden mały problem - to ma być wersja dla niefinansistów. Więć ślęczę, żeby z otrzymanego materiału zrobić prezentację, na której ludzie nie usną z nudów. Struktury z mindmappera, kolorowe rysunki poglądowe, mało tekstu dużo pisma obrazkowego. Dopowiadać będę. Bo przecież nie ma sensu zasypywać ludzi wzorami i wartościami wskaźników. Wybieram te, na które zwrócą uwagę na przykład banki podczas oceny zdolności kredytowej. Opowiadam o bilansie, o rachunku wyników, o sprawozdawczości managerskiej. I nie czuję kontaktu z publika. Mało tego w połowie Sali młody student dwoi się i troi żeby moje opowieści przełożyć na rosyjski dla grupy Ukraińców. No załamka na całej linii. Sama nie wiem na co zwracać uwagę bardziej, na tłumacza czy mętne spojrzenia ludzi z pierwszego rzędu.

Pierwsza przerwa obnaża straszną prawdę. Ludzie nie mają bladego pojęcia o pełnej księgowości, to prowadzący sklepy przedsiębiorcy, prowadzący uproszczone księgi. Szok. Widmo linczu jest bardzo wyraźne. Uzgodniony przez organizatora i przesłany mi program jest zupełnie od czapy. Szok po raz drugi. Zerkam na wydrukowane materiały, żeby upewnić się czy to, o czym mówię jest tym samym co dostali uczestnicy. Tak to jest to samo. No ale bądźmy profesjonalistami do końca. Mija przetrwa a ja wracam do opowieści, próbuję wciągną ludzi w rozmowę. Koszmar. Po co mówić o tym jak przekładają się problemy z nieściągalnymi należnością na wynik skoro oni nie tylko nie robią bilnasów ale przede wszystkim nie maja takich problemów. To są sklepy! Sprzedaż detaliczna! Wymiana towar za pieniądz!

Dotrwałam do końca, ale myślałam, że umrę ze wstydu. Nigdy więcej żadnych spontanicznych zastępstw. Cholera zrobiłam z siebie idiotkę próbując pomóc komuś kogo nawet nie znam. Równie dobrze mogłabym opowiedzieć o bdsm pewnie mieli takie samo pojęcie jak o analizie finansowej, ale zapewne słuchaliby z zainteresowaniem. Kurcze dałam się nieźle wmanewrować. Wrr. Poświęciłam dwa wieczory dobrego seksu żeby przygotować tę prezentację. Kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty. W najczystszej formie.

Brak komentarzy: