22 listopada 2005

Pierwszy dotyk drugiej skóry

Już od jakiegoś czas wiem jakich wrażeń dostarcza dotykanie ciała w lateks odzianego, wiem dokąd potrafi przenieść vacbed, ale nie wiedziałam czym jest dotyk lateksu na własnej skórze. Nie wiedziałam, ale już wiem. To, co poznałam to niewiele. Wystarczy jednak, żeby zapragnąć więcej. Muszę jednak zacząć od lacki…

Na sobotnią niby-imprezę uszytych zostało kilka nowych ciuchów. Ja dobrałam do czapsów bluzeczkę w chińskim stylu – ze stójką i rozcięciem pod szyją oraz maleńkimi rękawkami opadającymi wraz z linią ramienia. Oczywiście w tej samej ognistej, błyszczącej czerwieni. Do tego małe akcenty równie połyskliwej czerni w postaci butów i rajstop próbujących osłaniać to, co odkrywały czapsy. I tylko brakowało rękawiczek. Szybka przymiarka krótkich, czarnych, skórzanych rękawiczek wykazała, że tego właśnie brak. Na szczęście przepastna szafa M&M zawiera kilometry lateksu w postaci najróżniejszej. Wybrałam parę długich za łokieć i zaczęło się. Już samo wciskanie się w lateks jest ciekawym doznaniem. Wydawałoby się, że to śliski i rozciągliwy materiał (co zresztą jest prawdą) ale zadziwiające jest jak bardzo jest gęsty i mocny. Założenie rękawiczek to nie wsunięcie w nie dłoni i pociągnięcie, o nie! To przesuwanie centymetr po centymetrze czegoś, co wydaje się być rozmiarowo za małe. To wygładzanie niewielkich zmarszczek tworzących się podczas zakładania. Trudno opanować odruch naciągania gumy na rękę. W zasadzie to zaryzykuję twierdzenie, że proces zakładania się nie kończy ale trwa ciągle. Kiedy idealnie wygładzona część osiągnęła łokieć to poczułam coś na kształt zadowolenia pomieszanego z pragnieniem kontynuacji. A dalej było już tylko lepiej. Każde posunięcie dłonią w stronę barku przynosiło falę przyjemności roznoszonej po całej skórze. Rękawiczka była długa, nawet bardzo długa. Jej krawędź schowała się pod rękawkiem, dotykając pachy, a górna jej część została naciągnięta aż na głowę kości ramieniowej. Uczucie - jak zawsze przy styczności z lateksem -niesamowite. Poczucie idealnego otulenia aksamitem i ciepło. Tylko skąd ten przyspieszony oddech? Skąd te gwałtowniejsze uderzenia serca? Przecież to tylko rękawiczka. A tuż obok śmieje się do mnie druga z tej samej pary. Nie chcąc tracić wrażeń nakładam ją bardzo powoli, z namaszczeniem, przedłużając chwile przyjemności. Wydaje się, że wszystko, co dobre szybko się kończy, ale nie w tym przypadku.Teraz mając już na sobie tę drugą skórę zostałam namaszczona. Właśnie tak. Kilkanaście kropli płynnej silikonowej rozkoszy rozlało się w moich dłoniach. Z każdym pociągnięciem palców moja druga skóra stawała się bardziej błyszcząca i bardziej kusząca. Nie potrafiłam się oprzeć żeby się nie dotykać. Ktoś podchodzi, czuję inne dłonie, które rozsmarowują olejek na lateksie. Dotyk obezwładnia mnie w ciągu kilku minut. Jestem podniecona tak bardzo, że czuję swój zapach. To znaczy, że inni też go czują. I sama nie wiem czy bardziej czuję zawstydzenie czy zadowolenie. Oto bowiem pozwalam szaleć mojemu podnieceniu podając mu jedynie dotyk. Swój. Cudzy. Nie ważne…

Ktoś podaje mi maskę. Z wahaniem biorę ją ręki. Wiem już jak ścisły jest lateks, mam obawy czy uda mi się założyć maskę na głowę. Ta którą mam przymierzyć ma odkrytą twarzą. Do złudzenia przypomina kaptur nurkowy, no może z wyjątkiem zamka. Przez myśl przebiega mi ostatnie ubieranie się w neopren. Było bardzo ciepło, słoneczko, wiaterek… a wraz zapięciem pianki zaczynała się sauna. Teraz było trochę podobnie. Maska szczelnie przylegała do boków głowy dociskając do skóry sterczące kosmyki włosów. Pochyliłam się i znowu uczynne dłonie poprowadziły mnie w kolejny kawałek gumowego świata. Nie zniechęciły mnie nawet włosy, które wcięły się w zamek, każdy centymetr zamykanego suwaka przynosił kolejne doznania. Maska dość skutecznie tłumi dźwięki, rozmowa w pomieszczeniu przestaje być dostępna w dotychczasowy sposób. Łapię się na tym, że patrzę ludziom na usta, żeby wiedzieć co mówią. Kołnierz maski niczym golf opina szyję. Z ostatnim pociągnięciem suwaka czuję pulsującą na tętnicę. I znowu dłonie, które dotykają. Zerkam do lusterka i nie poznaję siebie, ale to już nie ma znaczenia. W zasięgu wzroku pojawiają się kolejne twarze w maskach. Najpiękniej wyglądają te małymi otworami na oczy i usta. W zasadzie jedna tylko myśl kołatała mi się po głowie – przywrzeć swoimi wargami to ust wyglądających z pod maski. Tak trudno powstrzymać się od pocałunku… A zetknięcie warg wystarczyło, żeby przelać czarę podniecenia. Każdemu ruchowi języka towarzyszył skurcz, nie dało się utrzymać dłużej w ryzach mojego podniecenia. I do dziś nie wiem czy przyjemniejsze było jego budowanie czy też moment kiedy eksplodowało we mnie.

Hmm wygląda na to, że trzeba będzie to powtórzyć, żeby się przekonać.

============

Yoshimura yoshimura69@wp.pl2005-11-23 00:31:29 83.31.119.179
Taak, tętno przy czytaniu też wzrasta ....Super !!!!

Brak komentarzy: