14 grudnia 2005

Czy to, co się dzieje naprawdę nie istnieje?

Hotel. Pusty pokój. Bezpłciowe, sterylne wnętrze. Jak to dobrze, że nieczęsto spotyka mnie taka sytuacja. W zasadzie to niecierpliwością czekam świtu, kiedy będę mogła opuścić to miejsce. Widzę towarzystwo, z którym przed chwilą jeszcze spowiadałam się z planów budżetowych na przyszły rok, jak beztrosko chlapie się w basenie. Z oficjalnych punktów programu jeszcze tylko kolacja, a potem już wszyscy umoczą pyszczki. Zbieranina dziwnych ludzi, dziwna firma, dziwne obyczaje. Jestem w niej dwa lata i ciągle czuję się obco. Tym bardziej obco, że zarząd zakomunikował dziś istotną (dla mnie) nowość, którą nie jestem zachwycona. Jestem hmm… nie wiem jaka, chyba zła, a może rozżalona. W każdym razie chyba pomogli mi tą informacją uświadomić sobie, że o realizacji mojej ścieżki kariery w tej firmie mogę zapomnieć. No cóż - kolejna odsłona reality show. Sorry Winetou biznes is biznes.

Brak komentarzy: