23 lipca 2005

Chcę rozbić taflę szkła a ona się ugina

Jest tak dziwnie jak jeszcze nie było, nigdy. Czuję się nie na miejscu, czuję się obco. Chwile szczęśliwe to te kiedy usypiając córkę zasypiam razem z nią. Ale kiedy budzę się to już nie są te same chwile, nie. Nie czytam, nie piszę, zgubiłam uśmiech. Moja szczoteczka do zębów jest moja i znajdują ją zawsze tam, gdzie ją zostawiam. Inne rzeczy nie są tam, gdzie spodziewam się je znaleźć. Tam, gdzie chciałabym być wczoraj wybuchły bomby. Tam, gdzie mnie nie ma - czekają na mnie. Tam, gdzie jestem jest dziwnie. Nie mam przestrzeni, w której czułabym się sobą. Budzę się na godzinę przed budzikiem (nawet jeżeli spałam trzy czy cztery godziny), a potem przewracam się z boku na bok nie mogąc zasnąć ale i nie mogąc wstać. Codziennie idę do miejsca, w którym czuję się źle. Codziennie wracam do miejsca, w którym czułam się dobrze, kiedyś. Może nie powinnam wysiadać z auta? Nie, to też mogłoby mnie zabić. Za kierownicą jestem chodzącą (a w zasadzie jeżdżącą) agresja i adrenaliną. Za często zdarza mi się świadomie wciskać pedał gazu daleko poza wszelkie granice rozsądku. Potrzebuję samotności, duża porcja cichej samotności powinna mi pomóc. Już chyba nie potrafię przywdziewać pozornego uśmiechu, nawet nie chce mi się tego robić, zmuszać się do tego.

Nie jest dobrze, psyche siada, fizis także słabuje, rozmowa z rodzicielką wcale nie przyniosła ulgi. Kiedyś taki komentarz byłby powodem do radości przez kilka dni, dziś patrzę na niego z przymrużeniem oka ale cóż, skoro nie ma już żadnego listu w skrzynce…
„Bardzo ładne, co jest rzeczą normalną u zoozy, trochę było tu dominacji, ale nie do przesady. Jakby co zooza jest bardzo znaną pisarką w necie weź trochę polataj po stronach bdsm to znajdziesz całkiem sporo jej twórczości”

Brak komentarzy: