17 lipca 2005

Szaleństwo chwili

I znowu przez moment dane mi było dotykać ust młodej kobiety. Kiedy roześmiana, nie zważając na ludzi wokół zarzuciła mi ręce na szyję i połączyła swoje wargi z moimi. Smak jej ust, tak dziewczęcy jeszcze, tak świeży. A ona sama wtulająca się we mnie, taka bliska choć taka daleka. Czasami myślę, że to co ciągnie nas do siebie to właśnie różnice, wszak przyciągają się przeciwieństwa… Dotykałam jej uda, musnęłam kobiecość, tak delikatnie, jedynie po to, żeby palce zapamiętały kształt, żeby reszta została wyobrażeniem. Wciąż nie znam jej zapachu, jej smaku. I znów pożądam tego roześmianego ciała i znów wzbraniam go sobie. Czym więc są te pocałunki namiętne, te dotykiem kradzione kawałki siebie, palce we włosach i na karku zęby… czym? Obietnicą. Są obietnicą, że może gdzieś, kiedyś zabiorę ja w świat mojej kobiecej miłości. Może… kiedyś… Na razie jednak nieodpartą czuję przyjemność z tego, co chce mi ofiarować – swoje usta, swoje dłonie.

No właśnie – dłonie. Przecież ja już to znam – dłonie, które pieszczotą obdarzając wybiegają daleko poza widnokrąg. Dłonie, które zamiast aksamitnego dotyku palców zaciskają się we włosach. Palce, które rysują paznokciami ślady na skórze. Dłonie, które bezwstydnie ujmując mój podbródek pozwalają wargom pocałunki wysysać. To niby nic, ale ja znam już takie gesty. Drobne ruchy, z których potrafię odczytać to coś - zaczajoną w głębi dominację. Znowu? Nie pozwolę na to, żeby historia się powtórzyła. Nie, nie pozwolę.

Zastanawiam się czy to przypadkiem nie jest tak, że moja uległość prowokuje zachowania nacechowane dominacją. Znam swoją uległość, znam ją i wiem jak bardzo potrafi być fascynująca dla osoby dominującej. Ale… no właśnie… ale. Jest jedna jedyna kobieta, której z przyjemnością oddam siebie, z rąk której przyjmę rozkosz i ból. Ale tylko Ona jedyna. A te przebłyski gestów… wiem czym są – chwilowym zapomnieniem, dającym się powstrzymać kiedy się o tym myśli. A potem przychodzi zapomnienie.. drugie, trzecie, kolejne… Nie chcę tego, nie chcę przeżywać tego po raz kolejny.

Bądźcie moimi przyjaciółkami, bądźcie kochankami. Ale powstrzymajcie się przed sięganiem po moją uległość. To zakazane obszary mnie. Równia pochyła. Początek końca. Ale najistotniejsze jest to, że jest to efekt nieodwracalny… Możemy sobie dać całe mnóstwo emocji i przyjemności, całe mnóstwo... A z mojej strony jedna ta tylko jest prośba, jedyna. Wierzę, że potrafisz…

Brak komentarzy: