10 lipca 2005

Listy, uwielbiam listy…

Pisać, dostawać, czytać i czekać na nie. Uwielbiam listy i ten sposób wymiany myśli. Elektroniczne, papierowe, drukowane i odręczne. Uwielbiam listy. Przez lata pisałam listy, których nigdy nie wysyłałam, nie miały adresata.A dziś? Hmm dziś nadal ulegam magii słów zapisanych i wypowiedzianych do kogoś. Lubię listy od nieznajomych. Każdy taki list nowa historia, nowy kawałek mnie, który odkrywam pod wpływem nowego spojrzenia na mnie. Zawsze, kiedy odpowiadam na list od nieznajomej osoby przeżywam ten dreszczyk emocji związany z nieznanym. Bo przecież nie wiem kim jest ten, kto napisał do mnie. Sama także pisuję czasami do nieznajomych. Zwykle pod wpływem emocji, jakie wzniecają we mnie ich słowa, wypowiedzi, opowiadania. Czasami odpowiadają, zazwyczaj jednak nie. Ale to nic, nie wszyscy lubią pisać listy. A przecież email to rewelacyjne narzędzie, bark konwenansów, brak znaczka i pocztowej skrzynki. Nie musi mieć początku a ni końca, ważne, żeby miał środek. Tę jedną jedyną myśl, która zostanie w głowie czytającego. Myśl, która będzie żyła własnym życiem. Myśl ciepła lub krytyczna. Myśl, która inne myśli przywoła.

Tak, list od Nieznajomego to taka cudowna istota, która pozwala poczuć się inaczej. Pozwala otworzyć przed kimś drzwi, uchylić rąbka tajemnicy w zamian za odrobinę cudzej tajemnicy. Słowa, słowa płynące są tym, co tak pięknie przyozdabia drogę, po której kroczymy. Wiec dbajmy o słowa bo one są drzwiami, przez które można wejść do innego świata, choćby na trochę, choćby tylko na trochę…A listy od tych, których znamy? Kiedy nie trzeba nic tłumaczyć, kiedy wystarczą słowa dwa lub trzy, żeby wszystko było wiadome. To taki list, kiedy można powiedzieć wszystko…

Uwielbiam listy… i odpisuję na nie, nie zawsze od razu... ale zawsze odpisuję :)

Brak komentarzy: