10 stycznia 2007

Najdziwniejsza z urodzinowych niespodzianek

Całkiem niespodziewanie dostałam dziś piękny prezent urodzinowy. Niezapowiedziany kontakt z największym z moich fetyszy. I nic nie wskazywało na TO, że tak własnie stać się może. Nic. Wtedy wyciągnął…Ale najpierw była rozmowa, dodać należy, że w biurze i całkowicie służbowa. I kiedy już się rozchodziliśmy stało się. Otworzył szufladę, sięgnął ręką i pewnym, spokojnym ruchem wyjął glocka. Widok tego zgrabnego, czarnego kształtu postawił mnie na baczność. To, co działo się dalej jest mgliste, choć doskonale pamiętam jak zareagowało moje ciało. Obraz gabinetu stał się nagle rozwodniony, jakby widziany przez kroplę wody. Poza miejscem, w którym stał facet z pistoletem. Co tam facet, pistolet mnie hipnotyzował. Czułam jak nieznacznie uginają mi się kolana, pojawiły się natychmiast pierwsze objawy ślinotoku.

Ale najpierw była rozmowa, dodać należy, że w biurze i całkowicie służbowa. I kiedy już się rozchodziliśmy stało się. Otworzył szufladę, sięgnął ręką i pewnym, spokojnym ruchem wyjął glocka. Widok tego zgrabnego, czarnego kształtu postawił mnie na baczność. To, co działo się dalej jest mgliste, choć doskonale pamiętam jak zareagowało moje ciało. Obraz gabinetu stał się nagle rozwodniony, jakby widziany przez kroplę wody. Poza miejscem, w którym stał facet z pistoletem. Co tam facet, pistolet mnie hipnotyzował. Czułam jak nieznacznie uginają mi się kolana, pojawiły się natychmiast pierwsze objawy ślinotoku.
- Nosisz broń? – pytanie wyrwało się ze mnie w nadziei, na potwierdzenie, że to, co widzę jest prawdą.
- Tak. Nie wiedziałaś?
- Nie – skłamałam bez zastanowienia. Nie chciałam, żeby wyszedł, chociaż wiedziałam, że kolejne spotkanie nie może czekać. Stałam między nim a drzwiami i zachłannie pożerałam wzrokiem Mroczny Przedmiot Pożądania wzrokiem.
- Co się dzieje? - zapytał robiąc krok w stronę drzwi.
Ale ja widziałam jedynie krok w moją stronę i ruch ręki, która sprawnie przypięła kaburę do paska. Usta miałam pełne śliny, bałam się je otworzyć.
- Co jest? - zabrzmiało jeszcze bliżej mnie.
- Ja… Ja… Broń… Fetysz…. Artykułowałam bez ładu i składu.
- Tak?! – stwierdził z wyraźnym zadowoleniem w głosie – to masz.
Sprawny ruch i charakterystyczny szczęk uświadomił mi, że to się dzieje naprawdę. W tej samej chwili wyjęty magazynek ucałował hałaśliwie biurko, a ręka trzymająca pistolet zwróciła się ku mnie. . Lufa skrywana we wnętrzu dłoni i zachęcająco uśmiechająca się do mnie rękojeść. Widziałam tylko czerń, namacalną, fizyczną czerń. I wyciągnęłam z nabożeństwem palce w jej stronę. Szybko jednak cofnęłam dłoń widząc drżenie palców.
- Lepiej nie… - tyle tylko zdołałam wydukać.
- Jak chcesz – zabrzmiało z rozczarowaniem.
Obraz oddalającej się czerni składanej w całość przy szczęku metalu wystarczył, żeby całe podbrzusze zamieniło się w kamień. Skurcz był niesamowicie silny. Wydawało się, że wszystko zatrzymało się, że czas przestał płynąć. Wiedziałam, że muszę stamtąd wyjść. Nadludzkim wręcz wysiłkiem oderwałam wzrok od wypełnionej już kabury. Odwróciłam się i z uczuciem całkowitego braku kontaktu z rzeczywistością wyszłam z gabinetu. Dobrą godzinę zajęło mi dojście do siebie, uspokojenie oddechu, zapanowanie nad drżeniem. Tylko wzrok miałam podobno nieobecny jeszcze długo po tym zdarzeniu.

No, co ja poradzę, że „mi staje” na pistolety. A przy okazji rozmowy na temat tego zdarzenia z Panem Mężem powstało zupełnie nowe znaczenie stwierdzenia „nie miałam wyjścia - groził mi bronią” oraz dowcip sytuacyjny
- Ile czasu potrzeba żeby zwilżyć kobietę?
- Tyle ile trwa przeładowanie pistoletu.

Tiaaaa. Jest nieźle.

Brak komentarzy: