12 stycznia 2007

Urodzinowe Suunto z bitą śmietaną i bąbelkami

Dzień później. A to w biurze i torcik i strzelanie musujące, a przy okazji kurier z przesyłką. Mniam. Torcik dobrze mi zrobił bo wielce pyszny był (jak wszystkie urodzinowe tutaj) ale zabaweczka w postaci Vypera to dopiero wisienka na tym torcie. Wczoraj spędziłam sporo czasu klikając sobie nim we wszystkie możliwe strony. Miłość od pierwszego wejrzenia. Jedyne, czego nie można o nim powiedzieć, to to, że jest mały. Kawał cebuli na ręku, ale za to jaki przyjemny.

W sumie całkiem udane te urodzinki, bo i bliskie spotkanie z bronią, i przepyszny sex, i torcik, i szampanowate bąbelki, i kompik. Najwidoczniej do wyrafinowanych prezentów trzeba dorosnąć, a na mnie już czas. Poza tym podjęłam decyzję o wizytowaniu strzelnicy. Nie ma zmiłuj -muszę się ostrzelać - bo nie sposób słaniać się na nogach, w przemoczonych majtkach i z błędnym wzrokiem na widok każdej spluwy. Swoją drogą interesujące może być szczytowanie podczas strzelania i ciekawe jak wówczas z celnością.

Tak czy owak atak na strzelnicę Legii już niebawem. Z klauzulą wykonalności a.s.a.p.

Brak komentarzy: