7 stycznia 2006

Nurać mi się chce

Marzy mi urlop. Mówiąc urlop mam na myśli urlop wypoczynkowy, a nie jedynie zmianę miejsca wykonywania czynności z biura na dom. Czyli wersja bez telefonu. Z możliwością wylegiwania się w łóżku do południa. Z kąpielą w pianie w środku dnia. Z łażeniem po sklepach aż do bólu nóg. I jeszcze z wieloma innymi rzeczami. Albo dla odmiany spakować manatki i polecieć na nurki. Zaznać totalnego fizyczne zmęczenia, które przynosi ulgę umysłowi. Zmęczenia, które pozwala zasnąć w drodze do poduszki i wstać na dźwięk budzika bez wstrętu. Przez parę dni dostosować się do rytmu tak innego od togo, co na co dzień. Kurcze jak dawno nie byłam pod wodą. Tęsknię za tym. Brakuje mi tej krzątaniny przy klarowaniu sprzętu, odpraw przed nurkami, wyliczaniem czasów drugiego nurka, kołysania łodzi (którego notabene nie lubię !). Tego dziwacznego jedzenia na łodzi, które jest dziełem autorskim za każdym razem. Załogi, z którą się zżywa przez tych parę dni. Pustego hotelowego pokoju. Tego wszystkiego mi tak bardzo brak.

Brak komentarzy: