1 stycznia 2006

"To do"

Nie będzie listy postanowień noworocznych, nie ma i nie będzie. Jest za to lista ‘to do’. I to nie w wersji optymistycznej ale realistyczne choć wyśrubowane rzeczy do zrobienia w ciągu najbliższych ośmiu miesięcy. Dlaczego ośmiu? A dlaczego nie? Nie wszyscy działają w systemie dziesiętnym, nie wszyscy kochają tuziny. Dla mnie najbliższy okres zaplanowany to osiem miesięcy. Potem będzie kolejny pierwszy dzień mojego życia. Kolejne nieznane, które trzeba będzie oswoić. Najbardziej pracowicie zapowiada się styczeń. Ale czasami lubię się spiąć na maxa i zrobić co trzeba szybkim cięciem. To trochę tak jak z cięciami roślin. Większość ogrodników amatorów wystrzega się sekatora. Ja nie. Wiem, że radykalne cięcia potrafią dać zaskakujące efekty. Słodkim nieróbstwem zalatuje luty, ale w końcu wybór najkrótszego w roku miesiąca na przyjemności to nic zdrożnego. A reszta już wg harmonogramu. Wątpliwości? Nie, żadnych. W końcu jak na rogaty znak przystało osiągam to, co zamierzam. Może tylko czasami koszty są za duże. Trudno, jest wojna są ofiary. Wyrachowanie? Tak, po co ściemniać, dorabiać ideologię. Jest cel, jest harówka. Będzie i marchewka, jeśli nie od innych od sama sobie ją sprawię.Wykonać!

Brak komentarzy: