5 stycznia 2006

Taka jedna… kobieta

No i stało się, trafiła mnie kobieta, pierwsza od czasu Anglistki. I jak zawsze nagle i bez ostrzeżenia. Wszystko jest pod kontrolą kiedy nie jest obok. Ale jeżeli tylko pojawia się w polu widzenia mam niesamowitą ochotę jej dotknąć. Niewiele o niej wiem, poza tym, że jest bardzo niekonwencjonalna. Nie doszukuję się w tym uczuć wyższego rzędu ale walczę z własną żądzą, żeby móc jej dotykać. Tych kilka niewinnych powitalno-pożegnalnych pocałunków jedynie rozbudza moje pożądanie. Chciałbym móc ją rozebrać i nauczyć się jej ciała palcami, wargami, językiem... Tak, żeby mogła zasypiać pod moimi powiekami. I ten jej zapach… pełen intymnego piękna zapach kobiety, Nie dziewczyny, ale właśnie wytrawnej kobiety.

Brak komentarzy: