4 maja 2006

A jednak sukces

Zapomniałam już jak to jest spotkać w realu kogoś, kogo zna się tylko z maili i rozmów telefonicznych. Z małego spotkania zrobiła się całkiem spora konferencja. Na liście obecności było co prawda ledwie 26 nazwisk, ale organizatorzy nie wspomnieli ile osób z monachijskiego biura będzie w niej uczestniczyć. Pojedyncze osoby były mi znane osobiście ale z większością poznałam się dopiero na miejscu. Cel zasadniczy został osiągnięty, główny sknerus przekonany do moich racji i mam zgodę na dokonanie transakcji. No to prezes stawia mi piwo (co najmniej chciałoby się powiedzieć, ale tak naprawdę to co najwyżej w jego przypadku). No i w końcu przestało trącić zaściankiem a zapachniało koncernem. Jak ja lubię zapach koncernu o poranku…

Brak komentarzy: