23 maja 2006

Zagumowane tęsknoty

Zatęskniłam za gładkością lateksu. Zatęskniłam za Kobietą weń odzianą. Za jej miękkimi ustami o smaku kobiecości tak wyrafinowanym, jak tylko można to sobie wyobrazić. To wszystko jakoś tak dziwnie się potoczyło. Lateks już zawsze będzie mi się z nią kojarzył. Te krótkie chwile kiedy delektowałam się jej dotykiem. Ach, mieć ją tylko dla siebie przez czas jakiś, dotykać, składać pocałunki na wargach wychylających się z pod maski, przeglądać się źrenicach zerkających na mnie z pod niebotycznych rzęs. Kiedy przypomnę sobie jak leżała na wybiegu w M25, w wyzywającej pozie, z rozchylonymi udami, odziana w czerń i czewień do dziś nie potrafię sobie odpowiedzieć jak to się stało, że nie rzuciłam się, żeby ją pochłonąć. Tam i wtedy. Na tym wybiegu. Wśród ludzi, którzy i tak patrzyli na nas jak na cudaków. Albo później w bieli niewinności, kiedy kołysząc się ocierała się o mnie. I jej dłonie ubrane w rękawiczki przesuwając się po lace gotowały mi dreszcz.
Znów otwieram album wspomnień...
Wyszukuję w nim śliskiego śladu silikonu...
Tęsknię za tym…

Brak komentarzy: