24 października 2005

Aksamitne tchnienie

Nie mogę się uwolnić od myśli o tym aksamicie, który mógłby opinać moje ciało. Z każdym obejrzanym zdjęciem ochota jest coraz większa. Na początek coś niedużego. Coś, co można pod ubraniem nosić. Najwidoczniej jednak pragnienie zrealizowania tego zamiaru jest tak uzewnętrznione, że udziela się innym. I nie chodzi o sam lateks ale o to, żeby móc do woli i bez przeszkód, w zaciszu sypialni, dotykać mnie obciągniętej tym czarnym futerałem. Mniam, aż ślinka cieknie na samą myśl. Podejrzewam, że niezły ubaw będzie, kiedy zacznę przywdziewać taką bieliznę. Już to sobie wyobrażam Pan Mąż i Kochanka udzielający rad (w końcu najlepiej się radzi komuś w temacie, o którym nie ma się pojęcia), wszechobecny serdeczny śmiech i ja miotająca się między skrawkami lateksu. No i zapewne błysk flesza bo nikt nie odpuści sobie przyjemności uwiecznienia tego pierwszego razu. Oj, będzie się działo, będzie. Ciekawe czy wystarczy mi odwagi, żeby wybrać się w tym do pracy… jakby nigdy nic… zobaczymy.

Drugi element garderoby, który chodzi mi po głowie to maska. Tak, sama się sobie dziwię, ale właśnie tak jest. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że daje pewną anonimowość, tajemniczość. I chociaż na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak rodem z kreskówki to i tak mi się podoba. A może to także pochodna vacbed’a? W końcu tam moja twarz była opięta lateksem. Co prawda maska to nie to samo, ale zawsze… zwłaszcza taka, przez którą nic nie widać. No, ale jako strój imprezowy to bardziej nadająca się byłaby taka z dziurkami na patrzałki.

Mam nadzieję, że M&M powrócą (gdziekolwiek są w tej chwili) do siebie i odezwą się albowiem baaardzo osobisto-cieleśnie przyjęłam ich zaproszenie i nie ukrywam, że ckni mi się za ta przyjemnością, którą chcą mi podarować. Mniam…

Na razie jednak czekają mnie gigantycznie ciężkie trzy tygodnie w pracy. Jeśli dociągnę do połowy listopada i będę jeszcze żywa to znaczy, że nic mnie nie jest w stanie zabić. Ale wówczas to choćby dla równowagi w przyrodzie będę potrzebowała równie gigantyczną dawkę emocji i endorfin zakropionych adrenaliną. Inaczej nie znajdę motywacji do dalszej harówki.

Brak komentarzy: