2 października 2005

Lateks Party mniam mniam

Tyle mogę powiedzieć o sobotniej imprezie, innymi słowy miód z boczkiem. Lokal rewelacja. Nieduży, na uboczy (choć przecież w środku blokowiska), klimatyzowany (daje żyć niepalącym a to cenne), infrastruktura techniczna bez zarzutu (duży ekran do projekcji, scena, światła a nawet trochę dymu), nagłośnienie może nawet za dobre bo ciężko się rozmawiało, szatnia i miejsce do przebrania. Generalnie piątka z plusem. Szóstki nie będzie bo zgodnie z tym co mówili konsumenci piwo chrzczone. Jak widać zdarza się w najporządniejszej rodzinie. Zdecydowanie dobre miejsce na imprezy, które nie potrzebują za dużo dziennego światła.

Jestem pod wrażeniem organizacji imprezy. Duże uznanie dla młodego człowieka (nazwanego przez nas Płaszczowym) w obcisłym wdzianku i matrixowym płaszczu – zachował się jak prawdziwy gospodarz. Człowiek z ikrą! Osobiście witał przechodzących, rozmawiał z ludzikami w trakcie, brał czynny udział w pokazie. Żadnych zdjęć, żadnych niepowołanych osób na sali. Ciekawie dobrane pokazy i dużo wrażeń wizualnych i dotykowych (nie ma to jak testy organoleptyczne!). Nurnika_pony przeszła wszelkie moje oczekiwania (5+) a o vacume bed to jeszcze teraz nie mogę mówić bez ekscytacji. Nie można pominąć pierwszego (mojego) kontaktu na żywo z lateksm w takiej ilości i w kategorii ubioru, który pozostawia niezatarte wrażenia. Ale to wymaga spokojnej głowy, żeby zapisać wyniesione wrażenia, więc może jutro jak odeśpię tę imprezę.

PS. Nie wykluczone, że wspólnie z Płaszczowym porwiemy się na organizację imprezy, która nam chodzi po głowie od paru miesięcy, wstępne rozmowy w tej sprawie już się odbyły. Facet ma i zapał i skuteczności a i lokal lepszy niż ‘no mercy’. Tak więc może, może…

Brak komentarzy: