21 października 2005

Dylan Ricci następna odsłona

Zastanawiałam się dziś w drodze do pracy, które zdjęcia pokazać dziś i nie mogłam się zdecydować. Dylan zdecydował za mnie. Facet mnie zaskoczył ponownie przysyłając swoją nową pracę. Uwielbiam, po prostu uwielbiam jego zdjęcia. Emanuje z nich taka erotyka i piękno, że nie potrafię się oprzeć ich urokowi. Gdzieś w środku mnie trzepoce się uwielbienia dla jego pracy.

No, bo jakże inaczej ma się dziać, kiedy widzę ciało skręcone w ekstazie. Szyja wynosząca głowę z rozchylonymi wargami w poszukiwaniu ust drugich, na których spocząć ma pocałunek. A reszta ciała jakby nie nadąża, pozostaje nieco w tyle, w statycznej pozie zastanowienia. Ruch i bezruch zaklęte w jednym kadrze. I jeszcze ta nieostrość rysowana rozmazanymi śladami włosów. Tak, to musi być ciepły jeszcze odcisk kruczoczarnych, długich włosów, które przed momentem jeszcze oplatały ciało. Za szybkie były, nie pozwoliły uwiecznić siebie na zdjęciu. To właśnie za tymi ustami i tymi włosami rozgląda się tęsknie ten mężczyzna. Ich jeszcze próbuje dosięgnąć… Męskość aż skapuje z tego zdjęcia i rozlewa się łagodnym, złotym blaskiem dookoła.

Dziękuję Dylan, dziękuję, że przyszło Ci do głowy przysłać mi tę odrobinę rozkoszy zaklętej w męskim ciele, widzianą Twoimi oczyma. Dziękuję za piękno.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piękny obraz Viktoria