23 października 2005

Oto, co robią Gumisie…

Nic innego niż to co cała reszta czyli krótko mówiąc robią sobie dobrze. I jak niemal w każdym przypadku ile ludzi tyle metod. Z tego, co udało mi się ustalić w mailach, wiadomościach prywatnych na forach tematycznych oraz w rozmowach telefonicznych każdy robi to co sprawia mu najwięcej frajdy. Są więc tacy, których kręci noszenie lateksowych ciuchów z powodów nazwijmy to organoleptycznych czyli odczuć z noszeniem związanych właśnie. Są tacy, dla których przyjemnością jest noszenie się lateksowo w towarzystwie, czyli kawka w stroju organizacyjnym na przykład. Ale serio całkiem spora grupa, dla której impreza typu tej z początku miesiąca jest wystarczającym powodem do nabłyszczenia kombika i wbicia się weń. Kolejny typ to taki, któremu bardziej niż co innego podoba się szeroko rozumiana gimnastyka w gumiaczku. Począwszy od wszelkiej aktywności ruchowej z gatunku aerobikowej a na seksie skończywszy. Im dalej w las tym więcej drzew jak mówi przysłowie. Pojawiają się frakcje tych co to bardziej ciągną w kierunku szeroko rozumianej kontroli oddechu (patrz maski wszelkiej maści) oraz tacy, którzy bardziej w kierunku bdsm podążają. Zwłaszcza ci ostatni pozostając w obszarze gumowym rozszerzają asortyment zabawek o pompowane kneble i korki. Tak, tak ciągnie do tego co takie przyjemne w bdsm, ciągnie do tego, żeby być pomęczonym przez partnera, trochę inaczej niż klasycznie ale jednak. Sam lateks okazuje się być do różnych zastosowań dedykowany. Cieńszy, delikatniejszy dla opcji sofcikowej i całkiem gruby do kombików z wycięciami w miejscach strategicznych, a przy tym odporny choćby na chłostę. Idąc dalej pojawiają się elementy unieruchamiania, mumifikacji. Czyli jak w reklamie pewnej sieci komórkowej – menu skomponowane według potrzeb.

Nie mniej jednak cały urok tego gumowego szaleństwa bierze swój początek we wrażeniu jakie pozostawia lateks w zetknięciu ze skórą. A tego nie sposób opisać słowami, trzeba tego doświadczyć. Bo każdemu kto nie miał z nim kontaktu w takim właśnie wymiarze gumowe ciuchy kojarzą się z rękawiczkami gospodarczymi lub chirurgicznymi, czepkiem basenowym czy gumowym prześcieradłem. A w takich elementach trudno dopatrzeć się jakiegokolwiek stymulatora erotycznego. Dlatego też materiał to nie wszystko – ważny jest sam wyrób i to co się z nim (ewentualnie w nim) robi.

Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Środowisko Gumisiów wygląda na bardzo nieduże i rozproszone, ale jednego można im pozazdrościć. To bardzo otwarci ludzie, potrafiący śmiać się z innych i z siebie, z dużym dystansem do rzeczywistości i przyjaźnie nastawieni. Osoby pytane (a zadaję przecież pytania czasami bardzo bezpośrednie) odpowiadają i opowiadają bardzo chętnie i obszernie. Dotyczy to osób znanych mi osobiście, jak również tych dla których ja to jedynie netowy nick. I znowu porównanie do środowiska typowo bdmsowego wypada zdecydowanie na korzyść gumofilów. Brak zawiści, brak frustracji. Może z racji tego, że lateksowe fetyszowanie można uprawiać w pojedynkę a do dominacji, jak do tanga, potrzeba dwojga. Otwartość i chęć pokazania swoich małych tajemnic tym, którzy chcieliby je poznać jest zaskakująca. Już się cieszę na planowana kolejną imprezę i mam nadzieję, że będzie to czas mile spędzony. A co do stroju to ciekawe czy mogłabym pójść na imprezę w neoprenowej piance? To, co prawda nie lateks ale za to kombik. A może do tego czasu popełnię jakąś nową kreację z lacki? Pożyjemy zobaczymy. Jedno jest pewne na imprezę się wybieram żeby nie wiem co!

Brak komentarzy: