25 marca 2005

Wiersze nocą pisane...

I jakże nie mam być szczęśliwa, jeśli jednej nocy, nie wiadomo gdzie, dwóch mężczyzn skreśla dla mnie słowa... Jedne żartobliwe troszeczkę inne bardziej tchnące melancholią... I znowu coś stworzyłam, nowe ścieżki, którymi myśl podążą, nowe cele i nowe światy. Jak bardzo chciałabym wejść do Ich umysłów i niczym górską kolejką przemknąć drogą, którą pomiędzy synapsami utworzyły ich myśli moimi powodowane. Tak... to byłaby przygoda na miarę XXI wieku... Zajrzeć do jaźni, przechadzać się bo bezkresie umysłu, potykać o rozgryzane kwestie... A oto słowa, które wśród ciemnej nocy zrodziły się w Nich, słowa, które będą mi dziś towarzyszyć...

Te są od Obserwatora
był pan okrutny i pani była
do bólu pieścili oboje
ssąc ust jej szkarłat nienasycenie
miłosne czynili swawole

było też z nimi razu jednegodziewczę
nie od parady
schlebiając jemu i jej słuchając
mężnie znosiła razy

bo co dla jednych udręką staje
dla innych rozkoszą bywa
są dla nich inne nieznane raje
milton ich nie odkrywa


A tymi obdarował mnie Demon
Duchem być chciałem
Zawsze, całym ciałem
Chciałem...
Chciałem cały świat obserwować
Pełen piękna i niezwykłości
Chciałem go myślą malować
Do granic niemożliwości
Chciałem...
Nikt by nie wiedział o mym istnieniu
Byłbym tylko powietrzem
Widzieć emocje, podziwiać je w milczeniu
Zostać obserwatorem wiecznym
Chciałem...

A teraz kim jestem?
Dobrym duchem ledwie...
Dobrym duchem ledwie?
Ledwie czy może aż tyle?
Dotyku wzbraniać się muszę
Fizyczna rozkosz mi zakazana
Świat rzeczywisty opuszczę
By w gwiazdach być wśród Was do rana
Obserwuję Was tylko
Dostarczam energii pięknych
Gdy inne głosy milkną
Pojawiam się w marach sennych
Spokojem i słowem obdarzam
Pobudzam fantazje i myśli
Czary, zaklęcia powtarzam
W nadziei że się Wam przyśni
Duch, którym być chciałem...


Dziękuję Panowie, dziękuję...

Brak komentarzy: