30 marca 2005

Sucze kwestie: No i doigrałyśmy się…

Nasze wczorajsze zachowanie w domu było zdecydowanie poniżej krytyki. Ciągłe prowokowanie słowem i zachowaniem, niedopowiedzenia, chichoty ukradkiem, głośne komentarze pod adresem Pana. Słowem - jawna prowokacja. No bo jak inaczej to nazwać. Wiosna za oknem, hormony szaleją suczyć się chce niemożliwie. A Pan spokojnie siedział przed komputerem, zupełnie jakby to nie On był obiektem naszych zaczepek. Herbatka, film, pogawędka… i żadnych widoków na… Wstałam i bez słowa poszłam na do sypialni. Wkrótce dołączyła do mnie Ona. A na koniec Pan. Siedziałam przy komputerze udając brak zainteresowania tym, co się dzieje. Pan podszedł i z za komody wyjął świstaka. To długi bat do powożenia, już sam jego dźwięk wywołuje gęsią skórkę, a nieumiejętnie użyty rozcina skórę jak nóż. Nie lubię go…

W każdym razie siedziałam stukając w klawisze i słyszałam jak Pan wywija świstakiem. Nie miałam odwagi się odwrócić. Ale musiałam wstać, żeby zakręcić wodę nalewającą się do wanny, inaczej mielibyśmy w sypialni powódź. I wtedy ją zobaczyłam. Leżała w poprzek łóżka, dżinsy opinały jej pośladki, które rytmicznie kąsał świstak. Drgała. Przy każdym uderzeniu. Kiedy nie powstrzymywała wydechu z jej ust wyrywał się jęk. Stałam z boku i patrzyłam jak zdziera z niej dżinsy, jak smaga świstakiem pośladki i uda. Widziałam Jego twarz. Widziałam przyjemność jaką miał na niej odmalowaną. Widziałam irytację, kiedy podnosiła głowę lub wykonywała unik. Sugestywnymi trąceniami bata zmusił ją do otwarcia zaciśniętych w pieść dłoni, do trzymania ich otwartych, wewnętrzną stroną do góry. Wiem, jak trudne to dla niej, odruchowo zaciska pięści albo zamyka je na krawędzi łóżka. A Panu taka przyjemność sprawia, kiedy nawet dłońmi nie bronimy się przed Nim. Moje dłonie są otwarte zawsze… u niej także wyegzekwuje taki gest poddania, to tylko kwestia czasu.

Potem rozchylając jej pośladki bezceremonialnie wszedł w jej kobiecość. Stałam i patrzyłam zafascynowana jak przytrzymywał jej ręce przygniatając własnym ciężarem. Jak zakrywał dłonią usta i nos odbierając jej oddech. Jak gryzł jej kark. A ona wiła się pod dotykiem Pana. Wspaniały widok. Nie przerywając tego, co robił beznamiętnym głosem rzucił, nawet nie patrząc w moją stronę, „Na co czekasz suko? Rozbieraj się i kładź.” Pozbycie się ubrania zajęło mi chwilkę. Trochę więcej oswojenie się z myślą o świstaku. Ale Pan chyba także nie przepada za świstakiem, za bardzo trzeba nań uważać. Zanim znalazłam się obok tej, którą dopiero co posiadł, On już trzymał w ręku dyscyplinę. Nie widziałam tego, ale poczułam. Byłam Mu wdzięczna za zmianę narzędzia. Ja kocham tę dyscyplinę, jest rewelacyjna. Już po kilku razach czułam, że dzisiejsza chłosta będzie inna niż poprzednie. To nie było już pieszczotliwe smaganie bacikiem. Od perwszego były precyzyjne, silne uderzenia, z których każde dosięgało celu. Chciałam krzyczeć, dziękować, prosić o jeszcze. Ale powstrzymałam to w sobie. Bardziej jednak chciałam ofiarować Mu siebie spokojną i ufną, gotową przyjąć z Jego ręki wszystko bez słowa skargi. I tak też się działo. On chłostał mnie, coraz mocniej i mocniej, a ja trwałam w ciszy. Z rzadka jedynie, kiedy rzemienie sięgnęły tych miejsc najczulszych pozwalałam sobie na jęk. Ale trwałam w bezruchu, na kolanach, podparta na łokciach z głową wciśniętą w materac. Przedramiona wyciągnięte za głowę, dłonie otwarte… tak, jak lubi.
Dyscyplina spadała czasami na moje ciało a czasami na jej, nie można było tego przewidzieć. I to dodawało smaczku tej chłoście. Nie patrzył już gdzie celuje. Plecy, boki, piersi, pośladki. Z coraz większą siłą znaczył nasze ciała purpurowymi autografami dyscypliny. A potem dotyk Jego dłoni na rozpalonych, tętniących bólem pręgach. Jakże trudno było znieść ten dotyk. I znowu kolejne razy. Coraz bliżej szczytu, coraz bliżej spełnienia… Rozsunął moje uda i teraz chłostał już tylko cipkę i wewnętrzna stronę ud. To było jak tysiące drobnych igiełek wbijających się w ciało. Raz za razem ciężko spadał na odkrytą kobiecość. Mierzył precyzyjnie i tak też trafiał. Nie było mnie tam, odleciałam jak tylko zaczął chłostać cipkę. Nagle przerwa. Skończył. Wracałam do ciała tak szybko jak tylko można. Znowu dotyk Jego dłoni na zbitych pośladkach, dotyk kutasa wdzierającego się w pulsujące wnętrze był tym momentem, w który z moich oczu popłynęły łzy. Tak powracałam do ciała i oto właśnie była moja nagroda, za dzielność dla mojego Pana. Moje łzy, które wcześniej byłyby oznaką słabości teraz zaś, po chłoście były podziękowaniem. Cudowne przeżycie, doskonałe pod każdym względem. Porzucił moja cipkę równie nagle jak ją posiadł. Nie mnie, obdarzył swoją skondensowaną, ciepłą męskością. Ja ciągle drgałam w pobliżu, kiedy brał w posiadanie swoim kutasem moja Kochankę.

Jeszcze chwila odpoczynku w wannie pełnej cieplutkiej wody, pidżama i … zasnął. Dotykany przez nas obie, zasnął spokojnie. Z uśmiechem na twarzy, odprężony, zadowolony, radosny. Udało się nam, po raz kolejny dałyśmy Panu rozkosz sobą i swoja uległością. Śpij smacznie mój Panie… Dobranoc… Dziękuję za ten wyraz miłości, która nas obdarzasz. Dziękuję…

Brak komentarzy: