9 lutego 2006

Pytanie z przeszłości

Kiedyś, dawno, bardzo dawno temu zadałam sobie pytanie: jak to jest kiedy spełni się marzenia. Napisałam to ołówkiem, na wewnętrznej stronie okładki książki. Przetrwało. Znalazłam przypadkiem. Przypadkiem? Nie, nic nie zdarza się przypadkiem. Najwidoczniej przyszedł czas, żeby odpowiedzieć na to pytanie, Odpowiedzieć sobie samej, tej teraz i tej wtedy, tej, która pytała.

Każde spełnione marzenie to krok, po którym nic nie jest takie samo. Każde spełnione marznie to sukces, nagroda za wytrwałość, za konsekwencję, za chcenie. Ale każde spełnione marzenie to jedno mniej do spełnienia. Marzenia, jak przyroda, nie znoszą próżni. Spełnione marzenia stają się wspomnieniem, a gdzieś w środku umysłu zaczyna kiełkować coś nowego. I kiełki roślinie podobne nie od razu odkrywają swoją tajemnicę. Czasami potrzeba kilku liści, żeby móc określić co to za ziółko wyrasta. Marzenia ewoluują, w różne strony. Niektóre rodzą się jako te, których spełnienie nie jest możliwe. Te stają się drogowskazem wyznaczającym ziemię obiecaną. Inne są maleńkie, takie, których spełnienie przyniesie chwilową radość, ziarenko satysfakcji. Nad innymi trzeba się potrudzić, pielęgnować, podsycać, żeby mogły urosnąć i dojrzeć, i wydać owoce.

Spełniłam wiele ze swoich marzeń, tych małych i tych większych, a nawet kilka nieosiągalnych. I co? Jak się teraz czuję? Spodziewałam się, że zasiądę na laurach i będę się delektować tym co stało się ciałem. Ale nie. Wciąż jestem głodna, żądna wrażeń, stawiająca odległe cele i śniąca marzenia nie z tej ziemi. To jest jak nałóg, a może to jest nałogiem? Spełnianie marzeń. Trzeba tylko mieć odwagę marzyć - to, co nie nazwane nie istnieje. Dlaczego tak wiele jest marzeń niechcianych? Wymyślonych, gdzieś między snem a jawą, obdarzonych ciepłem uśmiechu i uczucia, a potem porzuconych na pastwę rzeczywistości. A odpowiedzialność za marzenia? Przecież marzenia należą do tego, w czyjej zrodziły się głowie.
Niekochane marzenia nie mogą zostać spełnione.
A tylko spełnione marzenia inicjują kolejne.

Brak komentarzy: