8 lutego 2006

Słów kasowanie

Prozaicznie – każda skrzynka dochodzi do granic swoich możliwości. Właśnie stanęłam przed dylematem co z tego, co zgromadzone unicestwić. I obsiadły mnie wspomnienia, bo każda linijka, którą popełniam przypominała mi coś. Czas, zdarzenie, osobę, rozmowę… Słowa wielką moc w sobie mają, moc zaklętą w literach. Nie potrzeba niczego żeby odczarować emocje, niczego poza spojrzeniem. Znajduję słowa, które stały się początkiem, znajduję i takie, które zwiastowały koniec – znajomości, zdarzeń, czasu.

W jednym z listów znalazłam słowa, które już wtedy, gdy je dostałam były inne od większości. Interesujące jest to, jak jestem postrzegana przez ludzi, którzy maja do dyspozycji jednynie moje słowa. Jak zaskakujące, dla mnie samej, potrafią to być obrazy...

"Ze wszystkiego co napisałaś i co przeczytałem od innych o Tobie, niezbicie wynika że to TY jesteś Panią. Ty stworzyłaś ten świat dla siebie. Ty zaprosiłaś innych do uczestnictwa w nim. Ty wyznaczyłaś im role jakie mają pełnić. Ty dajesz im tyle rozkoszy ile są w stanie przyjąć, na ile zasłużyli swoją postawą i aktywnością. Ty przejawiasz inicjatywę i konsekwentnie dążysz do realizacji swoich pomysłów. Ty jesteś ich siłą sprawczą. Wszystko to bez Ciebie nie zaistniałoby nawet w fantazji otoczenia. Tylko Ty masz prawo wyboru i tylko Ty tych wyborów dokonujesz. Panujesz nad stworzonym, rzec by można poczętym, przez Ciebie światem. Jesteś jego istotą, centrum, królową."

Kim jest teraz autor tych słów? Gdzie jest? Nie wiem. Nie pisujemy do siebie. Ale zastanowiłam się przez chwilę czy jeszcze patrzy. Czym są słowa? Bagażem? Dziedzictwem? Nieważne, jak je nazwać. Zawsze będą obrazem tego, co było w głowie, kiedy powstawały. Po czasie, po latach czy miesiącach, czytane wywołają uśmiech lub wycisną łzę. To dobrze, to dowód człowieczeństwa. Jeśli kiedyś otworzę stare listy czy zapiski i nie poczuję nic znaczyć to będzie, że przestałam żyć. Bo w żadnym innym przypadku brak reakcji nie będzie możliwy. Lubię słowa, cholernie je lubię. Gdyby było inaczej nie gromadziłabym ich. Niektóre straciły swój byt, a szkoda. Wczoraj pisałam, że to, co nienazwane nie istnieje. Dziś napiszę to, co nazwane jest wieczne. I tylko nośniki są ulotne skrzynki, serwery, twarde dyski, dyskietki, cd… jedynie kruchy i nieodporny na cokolwiek papier potrafi przetrwać. Gdzieś w zakamarkach rzeczy, mebli, schowków. Jedynie papier. Krople atramentu jak krople krwi wnikają w strukturę papieru tworząc nieśmiertelność. I nie jest to już oddzielnie papier i atrament. To dusza zapisana słowami.

================

O po81425@yahoo.co.uk2006-04-04 20:13:33 62.254.32.19 82.18.178.140
za miejsce w Twoim blogu i za nieskonczony wysilek neuronow podtrzymujacych przy zyciu te wspomnienia, dziekuje

Rose
2006-02-08 14:27:34 217.153.44.65
nie potrafię się uwolnić od słów... nigdy... wrastają we mnie, żyją we mnie... posiadają magię która trwa wiecznie... cóż, taka skaza, ale to miłe dowiedzieć się, że nie tylko ja tak mam ;)

Brak komentarzy: