27 marca 2006

Zaczyna mi się coś gotować pod czaszka jak słyszę narzekania, że impreza taka czy siaka, że ‘się nie przebrałem bardziej bo nie było klimatu’ i temu podobne pierdoły. Przecież klimat zależy właśnie od tych, którzy przychodzą, jak są ubrani i jak się bawią. Zresztą uważam, że impreza była udana a przy okazji wiemy już których malkontentów pominąć na liście zaproszonych następnym razem. Może właśnie taki powinien być podtytuł imprezy – malkontentom dziękujemy.

A może tak zamiast krytykować "w MetalCave było do bani", "M25 poracha", "Rasko żenada" to ruszyć dupsko w wyśfeichtanych skórzanych portkach i zdecydowanie przykusej koszulce (tych samych na każdej imprezie)i samemu zorganizować imprezę pokazując całemu światu co to jest dresscode-by-MeSe? Droga wolna. No a argument, że A. mogła się bardzie postarać z ubiorem powalił mnie na miejscu. Faktycznie długi lateksoxy kombik i zasznurowany na maxa wiktoriański gorset to nie dresscode. Temu panu już dziękujemy...

Brak komentarzy: