5 czerwca 2006

Już za parę dni, za dni parę...

Do biegu, gotowi i... jeszcze nie start, ale już pakowanie. Zostało 120 godzin do startu :). A w tym czasie duuużo pracy, ostatnia faza treningu kondycyjnego i piątkowa impreza. Biorąc pod uwagę godzinę odlotu to najlepiej byłoby prosto z lokalu przemieścić się na lotnisko w sobotni poranek. Tylko, że fetyszowe ciuchy trochę nie bardzo się nadają na nurkowy wypad. W każdym razie nie zamierzam odpuścić ani jednego ani drugiego. Prześpię się w samolocie, a zresztą w sobotę i tak żadnego bulgotania nie będzie. Do niedzieli dojdę do siebie.Wrrrr jak ja nie lubię czekać! Na szczęście sporo rzeczy jeszcze do zrobiennia przed wyjazdem. Od raportów począwszy, przez RTG i wizytę lekarską a na wywiadówce w nowej szkole skończywszy. Hej ho, hej ho na urlop by się leciało :)

================

nycprinces 2006-06-06 01:37:24 69.86.141.76
Oj zazdroszcze,zazdroszcze.Wiesz,ze sledze Twoje perypetie od samego poczatku i uwazam ze co jak co , ale na wakacje zasluzylas:))Pozdrawiam z Wielkiego Jablka.

Brak komentarzy: