7 czerwca 2006

Przez chwilę było pieknie...

Nadal jest pięknie bo słowami zamykasz świat jak w dłoniach. Bezpiecznie i brutalnie. Paradoksalne sprzeczności. Granice światów, granice świadomości, granice cielesności... po to tylko, żeby je przekraczać. Palcami przesuwać ostrza paznokci tuż ponad tętnicą, wyczuwać kruchość istnienia i tchnienie nocy, na karku. Czując słodkawo mdły smak krwi na wargach. Dławiąc w gardle krzyk zabierającymi oddech dłońmi przeskakiwać do innej rzeczywistości. I obmyć sie łzami zmęczenia ocieranymi otwarta dłonią, otwarta dłonią... otwarta dłonią... Nie zaciskam pięści podczas chłosty, skierowane wnętrzem do góry pozwalają płynąć bólowi i rozkoszy kiedy dusza opuszcza ciało. Poza świadomość...Oddech Demona daje mi siłę...Czyżby? Doprawdy czyżbym znalazła bezielesny mrok obleczony w cielesną powłokę? Bliski i daleki zarazem. Zakazany bo odkrywający najbardziej mroczne z pragnień. Niedostepny przez konwenanse, cywilizację a jednak na wyciągnięcie dłoni we śnie. Dokąd pędzisz wyobraźni rącza? Wszak nic nie zostało pwiedziane. Słowami. Ale jest ślad na duszy. Bezcielesny ślad... Słowa - pożądam was każdą kroplą jestestwa, pragnę słyszeć i widzieć pragnę. W każdej literze zaklęte to, czego boicie się zdradzić. Przecież zostało już powiedziane, nazwane. Przez chwilę było pieknie. Chcę jeszcze. Jeszcze. JESZCZE!

Brak komentarzy: