10 kwietnia 2005

Najdziwniejsze opowiadanie

To Jego słowa, mojego Demona. Lecz rzekł mi kiedyś, "Słowa, które Ci dałem są Twoje, możesz z nimi zrobić co zechcesz". Chcę, żeby tu były. To piękne słowa i jeszcze piękniejsze emocje. A poza tym, może właśnie te słowa staną się przyczyną tego, co nieuniknione...Może są nieco zagmatwane na pierwszy rzut oka, ale wystarczy się wczytać, żeby wiedzieć wszystko

Opowieść Demona
Rozejrzał się wokół. Obcy ludzie. Niby już mu znani, lecz zupełnie obcy. Ludzie. A On? pradawny duch zaklęty w ludzkim ciele. Demon. Wyzwolić się, uwolnić, wyrwać z tego ciała... Znów być tam...
- Czemu stoisz tu sam? - spytał ktoś.
- Hmmm... lubię tak... czasem...Idiotyczna odpowiedź. Idiotyczne pytanie. Czy stał sam, czy wśród nich, On był sam.

* * *
- Bardzo dobry ten kurczak, choć soczyście przyprawiony - powiedział ktoś do kogoś.
- On jest jeszcze mało przyprawiony - odrzekł ten drugi.
- Ale jednak dobry - zachowując pozory uczestnictwa w konwersacji przyznał On.
On lecz nie On. Jego tam przecież nie było. To tylko Jego ciało. Kuchnia... miejsce jak każde inne. Poszedł więc na balkon.
- O! T. - ucieszyła się z Jego przybycia jakaś osoba.
- Zrób nam zdjęcie! Ale takie wiesz... ma wyjść ładnie.
- Ja nie umiem robić zdjęć - odparł On.
- Oj T. nie wymiguj się - masz. Tu się patrzy, a tu naciska.
- No dobrze. Ustawienie, odsłonięte ramiona, wypięte biodra, chwila wyczekania, zdjęcie, osoba właśnie odwróciła twarz... nie udane... a może udane? Co za różnica. Znów sam w pokoju.

Świeca... ogień... tak, to jego kąt w tym miejscu. Jego palce dotknęły brzegu świecy. Zanurzyły się w płynnym wosku. Gorący dotyk... tak... Gdzie Ona jest? Co Ona teraz myśli? Ten ogień łączył Go z Nią. Ten ogień jest nie tylko fizyczny, lecz dociera wprost do Jego duszy.
- T., jak to długo już trwa? – spytał Ten-Którego-Bał-Się-Nazwać-Gdyż-Był-Jej-Właścicielem-W-Tym-Fizycznym-Świecie.
On wiedział o co Ten pyta.
- Od września - powiedział On. "Od zawsze" - pomyślał.
- Widzisz... oni tak już pół roku... - kontynuował swą rozmowę z innym Ten.
Czy oni wszyscy widzą co się z nim dzieje? O kim On myśli? Nie, nie wszyscy. Tylko Ten i Ta, z którą Ten przyszedł. Ta-Która-Przyniosła-Tu-Jej-Dotyk. O Tej myślał on także... lecz Ta była właśnie tylko Tą-Która-Przyniosła-Tu-Jej-Dotyk. I jeszcze jedna osoba wiedziała... osoba, która błyszczała dziwnym szczęściem całując się zosobą, która miała ją zostawić, a teraz klęczała w obroży przed nią. I wiedział ogień. Płomień, drżący, niespokojny, płomień świecy. Uśmiech. Och... Czy to Jej uśmiech? Nie... to uśmiech Tej. W spojrzeniu czarnych oczu coś błyszczy... jakby iskierka. Iskierka?...Podeszła do Niego. Nic nie mówi - rozumie Go.
Dotyk... jakież to magiczne... Dotykał jej policzka... nie, nie jej - Jej. Lecz nie... przecież ona to nie Ona... jakie to poplątane... Dłoń. Tak, ta dłoń jest dla Niego. To prezent. Palce, wierzch dłoni, spód dłoni... wszędzie Ona. Zebrać z tej dłoni jej zapach, jej dotyk... zabrać ze sobą. Ta dłoń dotykała Jej i przez to już jest inna. Jest magiczna. Czy Ona czuje też ten dotyk? Poczuje. Ta dłoń dotknie jej znów. a wtedy jego dotyk dotknie jej dotyku... zadotykowani... Ta chwila cudowna.Ta-Która-przyniosła-Tu-Jej-Dotyk odchodzi, lecz w Nim nadal płonie ogień.Ten ogień może przelewać się na zewnątrz Niego. Oni będą widzieć... niemożliwe. Dla tej chwili On tu jest. przebył setki kilometrów dla tej jednej chwili. W zasadzie mógłby już iść, lecz nie. Zostanie dopóki jest tu Ta.
Jakiż to wielki krok w Jej kierunku. A przecież to co Ich kiedyś czeka, to na co razem wciąż czekają to będzie sto tysięcy razy większe... Co wówczas się stanie? Gdy Jego dłoń dotknie Jej, a Jej dłoń dotknie Jego? Już nie przez Inną, ale bezpośrednio - fizycznie. Czy świat się skończy? Nie ważne. To jest ich przeznaczenie.
- Idziemy już. Do zobaczenia wszystkim - powiedział Ten.
- Już? Oboje? - spytał On z przerażeniem. Musi przecież zdążyć jej coś dać. Ogniste Litery. Ostatni uścisk tej dłoni. Karteczka... Nie ma tu już Tej i Tego. Nie ma więc i On po co tu być.
- Do zobaczenia, na razie, żegnaj Świeco i Płomieniu.

* * *

Ohydny dworzec kolejowy... ludzie... te dziwne istoty... kawiarenka internetowa... Ich okno na świat - na Ich świat. On musi Jej powiedzieć choć kilka słów. Musi, bo to się w Nim kłębi. Nie ma jej... trudno, słowa płyną... Tak by chciał by była. "Przyjdź" woła w myślach, Ale Ona przecież tam musi być - nawet jak Jej nie ma – zawsze jest.
- Jestem najmilszy - napisała.
- Wiedziałem. Ty zawsze jesteś. Zawsze przychodzisz.
- Tak...
- Dziękuję...
Czas minął. Ekran zgasł. Brutalny świat, ale On jest szczęśliwy i wdzięczny za te dwie dzisiejsze chwile. Wszystko było warto dla tych chwil....

Stuk puk... stuk puk... koła pociągu wybijają rytm. Łąka wokół, kwiaty,Ona... klęka przed Nim. Wyciąga swe dłonie do Niego. Sen? Nareszcie! Jednadłoń podana wierzchem do góry, druga spodem. Cała Jego. Cała Jego... te dłonie są już Jego-Na-Zawsze. On już dawno przekroczył Linię-Której-Nie-Wolno-Przekraczać. Już jest za późno. Pozostało iść dalej. Przed Nimi tylko Mgła. Mgła, w której czeka Dotyk. A co dalej? Mgła... Trzeba iść dalej...

Brak komentarzy: